Nowe wieści ws. spadku po Tomaszu Komendzie. „Brakuje pieniędzy”

W lutym 2024 r. zmarł Tomasz Komenda, który został niesłusznie skazany. Przez błąd spędził w więzieniu 18 lat. Otrzymał za to ponad 12 milionów złotych zadośćuczynienia. Po jego śmierci rozpoczęło się postępowanie w sprawie spadku. Na pieniądze czeka jego czteroletni syn, na którego utrzymanie zaczyna brakować środków.

Sprawa Tomasza Komendy

Tomasz Komenda spędził w więzieniu 18 lat. Został skazany za zbrodnię, mimo że wcale jej nie popełnił. Błąd wyszedł na jaw, co było podstawą to uzyskania przez mężczyznę gigantycznego zadośćuczynienia od państwa – ponad 12 milionów złotych. Niestety zmarł on w lutym tego roku na nowotwór płuc, pozostawiając na świecie czteroletniego syna. Co ciekawe, wciąż toczy się sprawa spadku. Na jego koncie pozostała ogromna kwota, jednak nie wiadomo jeszcze, kto ją odziedziczy. Wszystko przez to, że podczas pierwszej rozprawy 16 października okazało się, że prawdopodobnym dziedzicem będzie jego brat, Gerard Komenda. W rozmowie z Faktem Grzegorz Collins wyznał, że syn Komendy jest bez środków na utrzymanie.

„Brakuje pieniędzy”

Grzegorz Collins w rozmowie z Faktem wyznał, że czteroletni syn Tomasza Komendy potrzebuje pieniędzy na utrzymanie. Ta sytuacja wydaje mu się absurdalna tym bardziej, że na bankowym koncie zmarłego leżą środki z gigantycznego zadośćuczynienia. Proces spadkowy nie dobiegł jeszcze końca:

Nie może być tak, że syn Tomka nie ma zimowych butów, brakuje pieniędzy na jedzenie, na podstawowe potrzeby, a gdzieś na koncie leżą miliony złotych.

Collinsa oburza fakt, że nie ma żadnej możliwości, by na czas postępowania zapewnić dziecku środki na utrzymanie:

- Teraz cała sytuacja wygląda bardzo dziwnie, żeby nie powiedzieć skandalicznie. Sprawy spadkowe i inne kwestie prawne będą się ciągnąć, ale co w międzyczasie? Czy naprawdę nie ma możliwości, aby zadbać o podstawowe potrzeby dziecka, zanim sprawa zostanie rozwiązana?

Pękł jej tętniak, lekarze nie dawali szans. „Nie miałam pojęcia, że mój mózg jest już cały we krwi”
Alina Kamińska walczyła o życie po tym, jak pękł jej tętniak. Aktorka opowiedziała o tym, jak wszystko się zaczęło i co działo się w szpitalu. Lekarze praktycznie nie dawali jej szans na przeżycie. „Córka przez pierwsze tygodnie słyszała, że mama nie przeżyje, a to, co mnie spotkało, to jeden z najgorszych i najcięższych udarów” – wspomina.

Zobacz także