fot. shutterstock.com
Legenda o Kunegundzie z zamku Chojnik
Kunegunda była córką kasztelana zamku Chojnik, słynęła z dwóch rzeczy – ze swojego dziewictwa oraz okrucieństwa. Starającym się o jej rękę stawiała zawsze jeden warunek – muszą objechać konno mury zamku wybudowanego na skale. Wszyscy ginęli, spadając do piekielnej doliny. Lata mijały, a księżniczka Kunegunda wciąż była sama. W pewnym momencie zjawił się jednak pewien śmiałek, któremu Kunegunda chciała oddać rękę bez próby, ponieważ zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Jednak ten rycerz powiedział „nie”. Chciał spróbować, był przekonany, że da sobie radę. Rzeczywiście objechał zamek na koniu i wtedy oznajmił księżniczce, że przybył, by pomścić wszystkie ofiary jej pychy. Upokorzona Kunegunda rzuciła się w przepaść. Podobno do dziś pomiędzy murami zamku można ujrzeć ducha jednego z rycerzy starających się o rękę księżniczki. Najczęściej jest na koniu.
Piekło u podnóża Ślęży
Legenda o tym tajemniczym miejscu mówi, że niegdyś w Sobótce znajdowało się wejście do piekła. Zdarzało się, że wychodziły stamtąd diabły i denerwowały lub krzywdziły ludzi – za ich powodzenie w życiu. Diabły zaczęły w końcu usypywać z kamieni góry, które miały utrudniać ludziom życie. W ten oto sposób miały powstać chybotliwe Sudety czy Wzgórza Łomnickie. W pobliżu Wrocławia te same diabły usypywały kamienne kopce.
Przyszła noc świętojańska, a wtedy diabły zostały zaatakowane przez anioły. W odpowiedzi zaczęły w nie miotać kamieniami, ale nie dolatywały one do nieba i tworzyły ogromną górę. W końcu anioły zniknęły, a ucieszone zwycięstwem diabły chciały wrócić do piekła. Okazało się jednak, że wrota zostały zasypane i nie mogą wrócić, na co Lucyfer ze złości tupnął nogą i wzniesienia przedzieliła przełęcz Tąpadła. Diabły do dziś nie mogą dostać się do piekła i ze złości zsyłają na Ślężę burze z piorunami, w nadziei że góra w końcu ustąpi. Ta póki co nie ustępuje.
Zamek w Bolkowie i zakazana miłość
Bolków i Świny dzieli zaledwie kilka kilometrów, a legenda głosi, że dawniej łączył je podziemny tunel, w którym spotykali się kochankowie. Córka właściciela Bolkowa spotykała się tam potajemnie z synem właściciela Świn. Ojciec dziewczyny odkrył ich sekret i uwięził ją w zamkowej wieży, ponieważ była ona obiecana na żonę właścicielowi Kamiennej Góry. Henryk, bo tak miał na imię syn właściciela Świn, postanowił odbić ukochaną. Uwolnił ją z wieży i chciał zabrać do swojego zamku, ale ojciec Klotyldy – tak nazywała się dziewczyna, zasypał tunel. Wtedy też rozpoczęła się walka, ale ostatecznie strony doszły do porozumienia i młodzi na szczęście mogli się pobrać. Później żyli długo i szczęśliwie.
fot. shutterstock.com
Zamek Czocha i tragedia na drewnianym moście
Czocha to jeden z najbardziej tajemniczych obiektów na Dolnym Śląsku. Jedna z legend mówi, że gdy w 1719 roku zmarł jeden z właścicieli, kondukt pogrzebowy przechodził przez drewniany jeszcze wtedy most. Konstrukcja nie wytrzymała ciężaru, żałobnicy runęli w przepaść i zginęli. W miejscu drewnianego mostu postanowiono zbudować kamienny. Podobno do dziś można usłyszeć dochodzące z przepaści jęki żałobników.
Strachota – smok z Wrocławia
To własnie we Wrocławiu mieszkał największy w Polsce smok, któremu smok wawelski z Krakowa mógłby co najwyżej „czyścić buty”. Strachota, bo tak nazywał się smok, budził postrach w całym mieście. Do Wrocławia przybył pewnego dnia młodzieniec o imieniu Konrad, który postanowił zmierzyć się z tym właśnie smokiem. Szedł bardzo długo, aż dotarł do zaczarowanego źródełka, którego woda dawała magiczną moc. To właśnie dzięki niej chłopiec pokonał smoka, który od tej pory bał się ludzi. W końcu padł z głodu, a jego truchło wciągnęły bagna. Młodzieniec zaś został pasowany na rycerza Konrada „Draco” Strachotę. Zamieszkał w pobliżu lasu, który do dziś nazywany jest Smoczym Lasem na Strachocinie.
Znasz ciekawą historię?
Napisz – bajecznapolska@rmf.fm
fot. shutterstock.com